Bogusława Latawiec
Dłonie powietrza II
Dzień się zdarzył
z drzazgą złota pod butami
i bezrozumnie weszłam na
łowną łąkę
w szmer świerszczy bez gniazd
w brzęk pszczół które zgubiły się w słońcu
tak jak ja
I nagle runęły w trawę
pikujące w dół skrzydła
żarłoczne ptasie dzioby
Tłusta ziemia zakolebała się wolno
w mleczach
i zgasła
Po kamieniu bezszelestnie goniąc moje oczy
przemknęła niema jaszczurka
z Forum Romanum
Po raz drugi ukryłam ją w wierszu
pod cieniem mojej dłoni
Poznań, kwiecień 2018 r.
Brzeg
To pamiętam!
Wędrowałam wzdłuż brzegu
który nigdzie się nie kończył
i nigdzie nie zaczynał
Był mi darowany jak światło
Był wieczny i wietrzysty
ze śladami stóp
tych co tu biegli
lekko
jakby tańczyli w baletkach
między falą a falą
z piaszczystym przytupem na końcu
i białym wrzaskiem mew
Martwe pióra podpływały do brzegu
I odpływały
Niczym uznojone czasem
wskazówki zegara
Poznań, marzec 2018 r.
Balkony umarłych
Zimowe już się dzieje
za szybami
Krukowate wytupują na parapetach śnieżny alarm
dla wszystkich wolnych ptaków
i dla dzwoniących lodem
skrzydlatych prześcieradeł
zatrzaśniętych na zawsze
w opuszczonych balkonach
Poznań, styczeń 2018 r.
Heraklit
Pamięć jak korzeń wolno traci oddech
i łapczywie łowiąc tlen w zieleniach
gubi czas
ale nigdy nie zagnieździ skowronka po raz drugi
w tym samym gnieździe
i nie wydzwoni powtórnie z wieży
tej samej godziny
bo wtedy całe mijanie
byłoby jedynie pędzącym za innymi snami
lotnym snem
bez biografii
Poznań, marzec 2018r.
Bogusława Latawiec