Szczególną okazją do rozmów i spotkań z Andrzejem Buszą w Rzeszowie stanowiło wydanie przez Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie i Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne "Fraza" dwujęzycznego, polsko-angielskiego tomu poezji Andrzeja Buszy i Bogdana Czaykowskiego Pełnia i przesilenie / Full Moon and Summer Solstice (2008). Książka ta powstała jako owoc artystycznej i osobistej przyjaźni obu poetów, a jej szczególnym wyróżnikiem są wzajemne przekłady: anglojęzycznych wierszy Buszy na język polski przez Czaykowskiego, zaś polskich wierszy tego drugiego na język angielski przez autora Znaków wodnych. Spotkania autorskie Andrzeja Buszy, połączone z promocją powyższego zbioru, odbyły się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Krośnie (19 września), gdzie na zaproszenie Jana Tulika poeta spotkał się z młodymi czytelnikami oraz w pubie "Stara Drukarnia" w Rzeszowie (21 września). W Miejskiej Bibliotece w Krośnie (a jest to jedna z najlepszych Bibliotek w Polsce - także ze względu na szeroką ofertę kulturalną, adresowaną do czytelników) Andrzej Busza spotkał się z młodzieżą licealną i towarzyszącymi jej nauczycielami. Miał tremę, wyznał mi nawet, że to chyba najtrudniejsze wyzwanie, przed którym stanął w Polsce. Jednak lata uniwersyteckiej belferki (w jej zachodnim, szczególnie widowiskowym wydaniu), zrobiły swoje. To był prawdziwy show, opowieść o własnym, powikłanym, wymykającym się stereotypom życiu na obczyźnie, o dylematach tożsamościowych, wyborach języka sztuki, przeplatana i ilustrowana wierszami i fragmentami prozy. Młodzież żywo reagowała zarówno na żartobliwe opowieści o surowej dyscyplinie w angielskiej szkole, jak i na poważne uwagi o kryzysie wiary w zachodniej cywilizacji czy osobliwie europejskim modelu miłości, który zrodził się w średniowiecznej Prowansji. - Gdzie jest miejsce, gdzie czuje się Pan "u siebie, w domu" -zapytał młody człowiek, urodzonego w Krakowie, wychowanego w Palestynie, wykształconego w angielskich szkołach i uniwersytetach, mieszkającego w oddalonym od Europy skrawku amerykańskiego kontynentu - w Vancouver w kanadyjskiej Brytyjskiej Kolumbii, poetę dwóch języków i kilku kultur. "Nie ma takiego jednego miejsca, to są te wszystkie miejsca globu, gdzie żyją bliscy mi ludzie: Nowy Jork, Vancouver, Toronto, Londyn, Warszawa, Rzeszów" - odpowiedział poeta. I tę odpowiedź młodzież przyjęła z wyjątkowym zrozumieniem.